Mistrzostwa Europy - rozgrzewka
wtorek, 9 Sierpień, 2016 - 22:59
Właśnie mija trzeci pełny dzień naszego pobytu w Macedonii.
Każdy z nich traktowaliśmy jako część przygotowań do nadchodzącej rywalizacji.
W niedzielę, z uwagi na złe prognozy wybraliśmy się biegiem na startowisko, Spike z lekkim sprzętem wystartował i poleciał do doliny. Ja razem z Pawłem kontynuowaliśmy bieg. Okazało się, że pogoda wcale nie jest taka zła i można będzie polatać. Wróciliśmy więc do domu po nasze paralotnie i wyjechaliśmy ponownie na start.
Warunki nie pozwoliły na długi lot, ale udało się zrobić wystarczająco dużo wysokości aby wylądować na starcie i szybko dostać się do domu.
Poniedziałek - bardzo aktywny. Po nocnych burzach wiedzieliśmy, że nie ma szans na latanie, więc zaplanowaliśmy długi bieg na krzyż górujący nad okolicą Kruszewa. Najpierw jednak formalności związane z zawodami, czyli rejestracja. Ta poszła nadzwyczaj sprawnie, uzbrojeni w nowe koszulki, mapy, z gpsami pełnymi nowych punków wróciliśmy do bazy.
15-kilometrowy bieg na szczyt zwieńczyliśmy wspinaczką na ponad 30-to metrowy krzyż, po czym zbiegliśmy do okolicznego jeziorka. Potem już tylko odpoczynek, kolacja i (zbyt) dużo piwa :).
Dzisiejszy dzień przebiegał wg. schematu, który będzie nam towarzyszył już każdego dnia do końca zawodów.
Wczesna pobudka, zbiórka i wyjazd na startowisko. Tam ustalono trasę o długości 66 kilometrów. Przeskok na drugą stronę doliny (miasto Prilep), powrót w okolice Kruszewa, lot w kierunku południowym, na środek doliny, a następnie na północ do mety. Lot bardzo udany, początek trochę wolny, ale z każdą minutą szło coraz lepiej. Ostatecznie obleciałem całą trasę, kończąc w czołówce. Nie przekroczyłem linii mety, więc wyniku pewnie by nie było, ale tutaj nie o to chodziło.
Track z konkurencji treningowej
Zaskoczyła mnie bardzo dziwna rzecz podczas lotu. W trakcie zaliczania punktu nad miejscowością Prilep, oba urządzenia odmówiły posłuszeństwa. GPSy straciły zasięg. Wielu pllotów zgłosiło ten sam problem, dlatego ten temat podnieśliśmy popołudniu na briefingu bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że sytuacja nie powtórzy się, bo jest to coś na co nie mamy żadnego wpływu, a szkoda byłoby przegrać konkurencję przez zakłócenia nad miastem.
Przed chwilą wróciliśmy z ceremonii rozpoczynającej ME. Obowiązkowy punkt artystyczny, powitanie zawodników i skrócona wersja pochodu z flagami. Bardzo skromny poczęstunek, piwko i do domu.
Trzeba odpocząć przed jutrzejszą konkurencją.
W niedzielę, z uwagi na złe prognozy wybraliśmy się biegiem na startowisko, Spike z lekkim sprzętem wystartował i poleciał do doliny. Ja razem z Pawłem kontynuowaliśmy bieg. Okazało się, że pogoda wcale nie jest taka zła i można będzie polatać. Wróciliśmy więc do domu po nasze paralotnie i wyjechaliśmy ponownie na start.
Warunki nie pozwoliły na długi lot, ale udało się zrobić wystarczająco dużo wysokości aby wylądować na starcie i szybko dostać się do domu.
Poniedziałek - bardzo aktywny. Po nocnych burzach wiedzieliśmy, że nie ma szans na latanie, więc zaplanowaliśmy długi bieg na krzyż górujący nad okolicą Kruszewa. Najpierw jednak formalności związane z zawodami, czyli rejestracja. Ta poszła nadzwyczaj sprawnie, uzbrojeni w nowe koszulki, mapy, z gpsami pełnymi nowych punków wróciliśmy do bazy.
15-kilometrowy bieg na szczyt zwieńczyliśmy wspinaczką na ponad 30-to metrowy krzyż, po czym zbiegliśmy do okolicznego jeziorka. Potem już tylko odpoczynek, kolacja i (zbyt) dużo piwa :).
Dzisiejszy dzień przebiegał wg. schematu, który będzie nam towarzyszył już każdego dnia do końca zawodów.
Wczesna pobudka, zbiórka i wyjazd na startowisko. Tam ustalono trasę o długości 66 kilometrów. Przeskok na drugą stronę doliny (miasto Prilep), powrót w okolice Kruszewa, lot w kierunku południowym, na środek doliny, a następnie na północ do mety. Lot bardzo udany, początek trochę wolny, ale z każdą minutą szło coraz lepiej. Ostatecznie obleciałem całą trasę, kończąc w czołówce. Nie przekroczyłem linii mety, więc wyniku pewnie by nie było, ale tutaj nie o to chodziło.
Track z konkurencji treningowej
Zaskoczyła mnie bardzo dziwna rzecz podczas lotu. W trakcie zaliczania punktu nad miejscowością Prilep, oba urządzenia odmówiły posłuszeństwa. GPSy straciły zasięg. Wielu pllotów zgłosiło ten sam problem, dlatego ten temat podnieśliśmy popołudniu na briefingu bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że sytuacja nie powtórzy się, bo jest to coś na co nie mamy żadnego wpływu, a szkoda byłoby przegrać konkurencję przez zakłócenia nad miastem.
Przed chwilą wróciliśmy z ceremonii rozpoczynającej ME. Obowiązkowy punkt artystyczny, powitanie zawodników i skrócona wersja pochodu z flagami. Bardzo skromny poczęstunek, piwko i do domu.
Trzeba odpocząć przed jutrzejszą konkurencją.