Mistrzostwa Polski - Task pierwszy za nami
Minęły trzy pierwsze dni Mistrzostw Polski w Tolminie. Mamy duży problem z dostępem do internetu, stąd duże opóźnienie.
Sobota - pierwszy dzień naszego pobytu w Słowenii, okazała się świetnym dniem treningowym. Część ekipy pojechała na Lajnar, by atakować dystans powyżej 200km. Ja, Spike, Maro oraz reszta postanowiliśmy polatać lokalnie i oblecieć treningowy task ułożony wcześniej przez Michała.
Trasa prowadząca przez Bovec i obejmująca tereny na południe od Kobali była ciekawa i wymagająca. Po przeszło 3 godzinach wylądowaliśmy na Gabrje zostawiając sobie czas na przygotowanie się do następnego dnia.
W niedzielę odbyła się pierwsza konkurencja zawodów.
Trasa zakładała lot po trasie:
Zmarzły -> Dreżnica (wioska tuż pod Krnem) -> punkt po przeciwnej stronie doliny -> powrót na Kobalę -> skok na południe w okolice Mostu na Soći -> powrót do Kobaridu -> punkt za Kobalą -> meta na Campingu.
W skrócie - niezbyt długi zygzak po okolicy (72,7 km).
Start w moim wykonaniu nie należał do najlepszych, wylot z cylindra startowego zaliczyłem w środku stawki. Pełna belka i determinacja, sprawiły, że tuż za Zmarzłym dołączyłem do pierwszej grupy. Dosyć szybko zrobiliśmy wysokość i poleciliśmy w stronę Krna, po wysokich górach, prawie cały czas lecąc na pełnym speedzie.
Szybko i sprawnie dotarliśmy do punktu zwrotnego, skąd ruszyliśmy na drugą stronę doliny. Po osiągnięciu punktu, od razu lot z wiatrem na Zmarzły, gdzie czekał na nas stacjonarny, mocny komin na zachodnim zboczu. Kolejny etap - Kobala. Tam znowu wyrkętka i powrót na zachód.
Lot odbywał się w szybkim tempie, nie było więc czasu na przesadne dokręcanie. Druga wizyta w zachodniej części doliny (Sanktuarium w Kobaridzie) odbyła się na zdecydowanie mniejszej wysokości. W drodze powrotnej, wklejając w trójkąt szuraliśmy już po drzewach, dzień był jednak bardzo termiczny, a południowo zachodni wydmuch bardzo szybko doprowadził nas na odpowiednią wysokość.
Wystarczyła ona aby kolejny raz szybko przeskoczyć na Zmarzły Vrh skąd przypuściliśmy atak na ostatni punkt, który znajdował się tuż za szczytem Kobali. Spike prowadził, ale wybrał inną trasę, lecąc po górach w kierunku naszego startowiska. Ja oraz kilku innych zawodników polecieliśmy na skróty przez środek doliny.
Nasz wybór okazał się słuszny i dużo na tym zyskaliśmy. Miałem obawy, czy uda się wrócić pod wiatr na metę, ale na szczęście elektronika nie pomyliła się i doleciałem bezpiecznie do celu. Zdeterminowany Spike dogonił mnie i na metę wleciał praktycznie w tym samym momencie. Obaj zajęliśmy czwartą i piątą pozycję, a z uwagi na długie prowadzenie Michał przeskoczył mnie w klasyfikacji. Różnice punktowe są jednak minimalne.
Pierwsze miejsce zajął Duszan Oroz ze Słowenii, który zaatakował metę bardzo nisko, ale jak widać, wiedział co robi.
Kolejne dwie pozycje przypadły świetnie lecącym kolegom z Węgier (Mate Nagy, Balazs Racz). Tuż za nimi Spike i Ja!
Jestem bardzo zadowolony, bo to prawie wymarzony start zawodów.
Po starcie znalazł się jeszcze czas na wieczorny bieg.
Z tego miejsca chciałbym jeszcze raz podziękować Tomkowi Mindzio za pożyczenie radia na czas taska. Moje jak się okazało, zostało w namiocie.
Wczoraj, przerwa i odpoczynek - czas, żeby poukładać trochę myśli i nadrobić zaległości w pracy.
Zapowiadany intensywny deszcz przyszedł później niż zakładaliśmy, był więc też czas na poprawę osiągów glajta.
Dzięki
Stefanowi Vyparinie moje Enzo 2 wróciło do wyjściowej formy.
Dzisiaj zapowiada się podobnie, na razie pada. Jutro na pewno polatamy!
Trzymajcie kciuki!
I jeszcze wyniki:
Overall
Track - Trening
Track - Task 1