PWC Macedonia - Task czwarty
niedziela, 27 Lipiec, 2014 - 09:08
Czwarty task to popis organizacji i znajomości lokalnych warunków pogodowych przez organizatora.
Z uwagi na prognozy zapowiadające burze w okolicy, zadanie zostało ograniczone do niewielkiej części doliny. Jak się później okazało, udało się perfekcyjnie.
Trasa wyścigu (źródło Pavel Titov - paratrip.ru)
Zaraz po osiągnięciu cylindra startowego udaliśmy się na drugą stronę doliny. Start wyszedł mi perfekcyjnie, ciąłem z samego przodu. Po dokręceniu tuż przed Prilepem (miasto po wschodniej części doliny) pozostało mi tylko dolecieć do punktu. Niestety trafiłem w złą ścieżkę, zdusiło mnie przeokropnie i straciłem dużo wysokości. Na tym etapie odpadłem od czołówki.
Kolejny punkt ulokowany został na południu doliny. Lecąc wzdłuż gór osiągnąłem go w kosmosie, ale jak się okazało, grupa lecąca środkiem doliny miała korzystniejsze noszenia i odskoczyli mi jeszcze bardziej.
Potem pozostał już tylko powrót na północ, zaliczenie kolejnego punktu, a następnie lot do mety. Był to najbardziej emocjonujący fragment tasku.
Powrót to lot pod wiatr, wiec jednocześnie walka o wysokość i pozycję w wyścigu. Spore nerwy, gdy okazało się, że wiatr w twarz jest dosyć silny.
Leciałem razem z Nicole Fedelle i kilkoma osobami. Po zrobieniu wysokości w połowie drogi do punktu na północy, pozostał tylko dolot. Urządzenia wskazywały, że będzie ok, ale niestety mocne duszenia i silny wiatr w twarz pokrzyżowały plany. Nicole została z tyłu, a na placu boju naszej grupy pozostałem ja oraz Enzo1. Cięliśmy nisko na punkt, podczas gdy nad głowami pewnie przelatywali nam "wysokościowcy", w tym Spike i Maro.
Jest! Mam punkt na północ od mety i pozostaje tylko zwrot i lot z wiatrem na lotnisko w centrum doliny. Elektronika pokazuje, że mam dolot, ale niepewny. Nagle widzę minus 40 metrów! Jest źle - nie dolecę, ale nie pozostaje mi nic innego jak liczyć, że się uda, że jakieś bąble pomogą.
Paweł Faron na mecie (fot. Jola)
Niestety lecimy razem z moim towarzyszem na Enzo i nic. Osiągam Speed Section (do tego miejsca liczony jest czas wyścigu, ale pozostaje jeszcze osiągnięcie mety) i nagle czuje zbawienne +1!! Zakręcam - działa! Zrobiłem w tym kilka kółek i odzyskałem wysokość. Dolot do mety był zatem formalnością.
Kolega na Enzo 1 odpuscił krążenie i niestety padł 150 metrów przed linią, podczas gdy ja świętowałem.
Wspomniałem wcześniej o idealnie rozplanowanym tasku. Gdy większość ludzi przybyła na metę, nad lądowisko nasunęła się chmura burzowa i task został zatrzymany. Biorąc jednak pod uwagę prognozy, organizatorzy idealnie wydzielili obszar i czas konkurencji.
Klaudia i chmura burzowa (fot. Jola)
Miejsce odległe, ale to kolejna meta... Jak się okazało nie ostatnia, ale o tym w następnym poście, gdzie zrelacjonuję szałowego taska 5!
Na mecie. Niebo za nami piękne, z drugiej strony był jednak mordor (fot. Jola)
Wyniki task 4
Track
Z uwagi na prognozy zapowiadające burze w okolicy, zadanie zostało ograniczone do niewielkiej części doliny. Jak się później okazało, udało się perfekcyjnie.
Trasa wyścigu (źródło Pavel Titov - paratrip.ru)
Kolejny punkt ulokowany został na południu doliny. Lecąc wzdłuż gór osiągnąłem go w kosmosie, ale jak się okazało, grupa lecąca środkiem doliny miała korzystniejsze noszenia i odskoczyli mi jeszcze bardziej.
Potem pozostał już tylko powrót na północ, zaliczenie kolejnego punktu, a następnie lot do mety. Był to najbardziej emocjonujący fragment tasku.
Powrót to lot pod wiatr, wiec jednocześnie walka o wysokość i pozycję w wyścigu. Spore nerwy, gdy okazało się, że wiatr w twarz jest dosyć silny.
Leciałem razem z Nicole Fedelle i kilkoma osobami. Po zrobieniu wysokości w połowie drogi do punktu na północy, pozostał tylko dolot. Urządzenia wskazywały, że będzie ok, ale niestety mocne duszenia i silny wiatr w twarz pokrzyżowały plany. Nicole została z tyłu, a na placu boju naszej grupy pozostałem ja oraz Enzo1. Cięliśmy nisko na punkt, podczas gdy nad głowami pewnie przelatywali nam "wysokościowcy", w tym Spike i Maro.
Jest! Mam punkt na północ od mety i pozostaje tylko zwrot i lot z wiatrem na lotnisko w centrum doliny. Elektronika pokazuje, że mam dolot, ale niepewny. Nagle widzę minus 40 metrów! Jest źle - nie dolecę, ale nie pozostaje mi nic innego jak liczyć, że się uda, że jakieś bąble pomogą.
Paweł Faron na mecie (fot. Jola)
Wspomniałem wcześniej o idealnie rozplanowanym tasku. Gdy większość ludzi przybyła na metę, nad lądowisko nasunęła się chmura burzowa i task został zatrzymany. Biorąc jednak pod uwagę prognozy, organizatorzy idealnie wydzielili obszar i czas konkurencji.
Klaudia i chmura burzowa (fot. Jola)
Na mecie. Niebo za nami piękne, z drugiej strony był jednak mordor (fot. Jola)
Track