Mistrzostwa Europy 2014 - Task 4
wtorek, 12 Sierpień, 2014 - 22:36
Kolejny słoneczny dzień i wydawało by się, że od razu wystartujemy i przemierzymy pół Serbii.
Niestety! Mimo, że podstawa wydawała się być w kosmosie, kolejni wind-dummies (piloci sprawdzający warunki) padali lub ledwo utrzymywali się w powietrzu.
Kaktus i Bubuś
Termika słaba, kominy poszarpane, a organizatorzy dwoili się i troili, zmieniając czasu startu i przebieg trasy.
My, zmęczeni i sfrustrowani ciągłym grzebaniem w przyrządach i ustawianiem nowej trasy też zaczynaliśmy mieć dosyć.
Ostateczna wersja czwartej konkurencji
W końcu stanęliśmy w blokach startowych i odpaliliśmy.
Od razu po starcie udało mi się wykręcić znaczną wysokość, ale cała stawka mieszała się kilkukrotnie. Zatrzymywani przez inwersje odbijaliśmy się od niewidocznego stropu. Po jakimś czasie puściło i udało wykręcić się ok 3000 m. Akurat zbiegło się to z czasem startu lotnego, więc ze znaczną wysokością ruszyłem na pierwszy punkt.
Philippe po starcie
Punkt w okolicy "diabła" zrobiłem bez większych problemow i tradycyjne z uśmiechem i wysokością poleciałem z powrotem w kierunku startowiska i kolejnego punktu. Uśmiech szybko zwinął się z mej twarzy, gdy mimo modlitw 40 osób, noszenie nie przychodziło. Piloci zatrzymywali się na poszczególnych graniach zbiegających do doliny Raski. Ja oraz kilkunastu innych pilotów przebrnęliśmy przez te utrudnienia zatrzymując się w jedynkowym noszeniu na zachód od startu.
Cierpliwie, bez większego szaleństwa podkręcamy i wklejamy w Jadovnik (startowisko). Tam mocny turbożagiel i dzida w górę. Ciężko było wykręcić coś wyżej, niemniej jednak udaje mi się wyskrobać i zaliczyć drugi punkt zwrotny.
W tym momencie zaczynam jednak odczuwać mocne zmęczenie, zachowuje się dosyć nerwowo. Czuję, że nie chce mi się już dokręcać, tracę cierpliwość, a na każde niepowodzenie reaguje przekleństwem. Sytuacje łagodzi dopiero konkretny i w miarę szeroki komin. W końcu można było zrobić 360 stopni w stabilnym i jednostajnym noszeniu.
Nad głową mam grupę, która pewnie dokręca już 3500 m, ja zadowalam się 3000 i wraz z dwoma innymi pilotami ruszam na północ.
źródło azoom.ch
Tam zaliczam trzeci punkt zwrotny i ponownie lecę na południe w kierunku ostatniego oraz mety. Niestety wiatr w twarz solidnie pokrzyżował moje plany. Ratuje się pośrednimi noszeniami, ale te są słabe i zbyt rzadkie. Próbując przeskoczyć na zachodnią i nasłonecznioną część grani, natykam się na ostre duszenie. Zabrakło mi 20 metrów, a kilka sekund później już 50ciu.
Nie ma wyjścia, robię zwrot 180 stopni i pędzę w mocnym duszeniu po zawietrznej. Lecę 50 km na godzinę wąską doliną wypełnioną lasem, winnicami i kablami. Chyba pierwszy raz w życiu powiedziałem sobie w myślach, że przesadziłem i coś jest bardzo nie tak. Bijąc się pięścią po kasku szukam miejsca do lądowania. Wreszcie jest! Mała zacieniona łączka, przy drodze. Obok pole kukurydzy, nie widzę kabli w poprzek doliny, a w razie kłopotów mogę lądować na asfalcie bo linia niskiego napięcia jest po drugiej stronie. Kilka zwitek i jestem bezpiecznie na ziemi. Obok Chrigiel Maurer, który lądował w tym samym miejscu tylko kilkanaście minut wcześniej. Ale co się dziwić, dla niego to normalka. Ja podsumowując cały lot musiałem soczyście zakląć.
Miejsce lądowania
Moje swojsko brzmiące słowa musiała usłyszeć serbska rodzinka, siedząca sobie w ogrodzie i popijająca domowe trunki. Nie minęło 15 minut, a już siedziałem z nimi i opowiadałem o naszych przygodach. Potem krótka rozmowa z Chrigielem, spacer do pobliskiej restauracji i ani się obejrzeliśmy, przyjechał transport, który zabrał nas do Kopaonika.
Moja dolina z innej perspektywy
Tak zatem minął kolejny lotny dzień. Szkoda, nie ma mety, do której tak bardzo przyzwyczaiła mnie Macedonia.
Dzisiejszą konkurencję kończę na 41 pozycji (Wyniki) i zdołałem utrzymać dotychczasowe 34 miejsce w klasyfikacji generalnej (Wyniki po czterech konkurencjach).
Jutro trzeba wstać i latać dalej. Mam nadzieję, że to będzie TEN dzień i nadrobię trochę zaległości.
Pozdrowienia!
Niestety! Mimo, że podstawa wydawała się być w kosmosie, kolejni wind-dummies (piloci sprawdzający warunki) padali lub ledwo utrzymywali się w powietrzu.
Kaktus i Bubuś
Ostateczna wersja czwartej konkurencji
Od razu po starcie udało mi się wykręcić znaczną wysokość, ale cała stawka mieszała się kilkukrotnie. Zatrzymywani przez inwersje odbijaliśmy się od niewidocznego stropu. Po jakimś czasie puściło i udało wykręcić się ok 3000 m. Akurat zbiegło się to z czasem startu lotnego, więc ze znaczną wysokością ruszyłem na pierwszy punkt.
Philippe po starcie
Cierpliwie, bez większego szaleństwa podkręcamy i wklejamy w Jadovnik (startowisko). Tam mocny turbożagiel i dzida w górę. Ciężko było wykręcić coś wyżej, niemniej jednak udaje mi się wyskrobać i zaliczyć drugi punkt zwrotny.
W tym momencie zaczynam jednak odczuwać mocne zmęczenie, zachowuje się dosyć nerwowo. Czuję, że nie chce mi się już dokręcać, tracę cierpliwość, a na każde niepowodzenie reaguje przekleństwem. Sytuacje łagodzi dopiero konkretny i w miarę szeroki komin. W końcu można było zrobić 360 stopni w stabilnym i jednostajnym noszeniu.
Nad głową mam grupę, która pewnie dokręca już 3500 m, ja zadowalam się 3000 i wraz z dwoma innymi pilotami ruszam na północ.
źródło azoom.ch
Nie ma wyjścia, robię zwrot 180 stopni i pędzę w mocnym duszeniu po zawietrznej. Lecę 50 km na godzinę wąską doliną wypełnioną lasem, winnicami i kablami. Chyba pierwszy raz w życiu powiedziałem sobie w myślach, że przesadziłem i coś jest bardzo nie tak. Bijąc się pięścią po kasku szukam miejsca do lądowania. Wreszcie jest! Mała zacieniona łączka, przy drodze. Obok pole kukurydzy, nie widzę kabli w poprzek doliny, a w razie kłopotów mogę lądować na asfalcie bo linia niskiego napięcia jest po drugiej stronie. Kilka zwitek i jestem bezpiecznie na ziemi. Obok Chrigiel Maurer, który lądował w tym samym miejscu tylko kilkanaście minut wcześniej. Ale co się dziwić, dla niego to normalka. Ja podsumowując cały lot musiałem soczyście zakląć.
Miejsce lądowania
Moja dolina z innej perspektywy
Dzisiejszą konkurencję kończę na 41 pozycji (Wyniki) i zdołałem utrzymać dotychczasowe 34 miejsce w klasyfikacji generalnej (Wyniki po czterech konkurencjach).
Jutro trzeba wstać i latać dalej. Mam nadzieję, że to będzie TEN dzień i nadrobię trochę zaległości.
Pozdrowienia!